Rzeczpospolita

17 czerwca 2013

Stare, dobre, polskie Nadmorze. Dziwnówek 7 – 9 czerwca 2013.

Tagi: , , , , ,

Nie od dziś wiadomo,  że ludzie dzielą się na tych, którzy wolą góry i na tych, co wolą morze. Dla tych drugich nadmorze ma tą zaletę, że jego podstawową atrakcją jest samo morze.  A jeszcze jak do tego świeci słońce i na podorędziu jest jakiś rower, leżak
i wiatrochron – udane wczasy zapewnione. Wierząc, że te składowe wystarczą również dzieciom, pojechaliśmy z dziewczynami do Dziwnówka.

Zatrzymaliśmy się na kempingu Biały Dom.

To spory kemping położony tuż za wydmą, z własną furtką na plażę. Brukowane ścieżki między parcelami sprawiają, że dzieci wziąwszy rowery znikają, meldując się co okrążenie. Parcele zróżnicowane, nasłonecznione i zacienione, małe i duże, bardziej w lesie, mniej w lesie. Bardzo ładne i zadbane sanitariaty, muzyczka przygrywa. Woda w prysznicach co prawda nie na żetony, ale na wciśnięcie umiejscowione poza strumieniem wody, także kąpiel dla ciepłolubnych raczej mało przyjemna. Kwestia pryszniców to jedyny powód, przez który Biały Dom ma tylko jedną gwiazdkę według klasyfikacji ADAC, tworzącego przewodnik po europejskich kempingach.

Na terenie Białego Domu jest  miła restauracyjka z pysznym jedzeniem, piwem i kolorowymi drinkami w przystępnych cenach.
Gośćmi kempingu w 98% są Niemcy. Trochę to irytujące jak na polskiej ziemi witają cię: haloo lub guten morgen, ja na niemieckich kempingach nie mówię dzień dobry.
Ceny europejskie. Byliśmy przed sezonem, za kampera, 2 osoby + dzieci 10 i 7 zapłaciliśmy 80 zł/doba. W sezonie drożej i problem z miejscem – trzeba rezerwować o wiele wcześniej.

Pogoda nas rozpieszczała, aż nie do pomyślenia nad Bałtykiem, dziewczyny poniosło do tego stopnia, że sobie nawet popływały.

Było plażowanko, było opalanko, było granie w rzepy, grill, gofry i pontonowanie na zaglonionym zalewie oraz jeżdżenie na rowerach. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że ta ostatnia aktywność uprawiana na Wybrzeżu jest bardzo, ale to bardzo przyjemna. Przyczyn kilka – droga rowerowa raczej prosta, żadnych ekscesów i wzniesień, bezpieczna – jedziemy w większości lasem i malownicza – prześwity morza i bardziej lub mniej ukryte zejścia na puściutkie plaże z pustynnym piaskiem. Czego więcej potrzeba?? (chór z Polski: pogody!!!!!)

To był bardzo udany weekend na świetnym kempingu. Z budującymi wnioskami na przyszłość: Rodacy! Bierta dziatwę poza chatę – są wtedy przeszczęśliwe i fajowe.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Nad morze z Zastalem, czyli bałtycki chill out. 17 – 19 maja 2013
„Takie tu wszystko… poniemieckie”. Poczdam 14 – 16 czerwca 2013.