Rzeczpospolita

24 grudnia 2014

Na spotkanie z Krzyżakami i dzielnym rycerzem Piernisławem, czyli Toruń welcome to. 19-21 grudnia 2014

Tagi: , , , , , , , , , ,

Ostatecznie uznaliśmy, że darujemy sobie w tym roku berlińskie jarmarki, mając świeżo w pamięci świąteczną atmosferę z Cottbus. Postanowiliśmy pojechać w Polskę na spotkanie z Krzyżakami i dzielnym rycerzem Piernisławem, czyli Toruń welcome to. Bodźcem był mecz zielonogórskich koszykarzy z Polskim Cukrem Toruń.

Kopernik, gotyk, pierniki, skrawki skojarzeń z Krzyżakami – to było wszystko, co wiedzieliśmy o Toruniu wyjeżdżając. Mało, ale wystarczająco dużo, żeby bez planu zdarzeń i listy miejsc do zobaczenia, nie obarczeni oczekiwaniami i koniecznością pójścia tam, czy siam, poszwendać się po tym zabytkowym mieście.

Zanim Toruń jednak, nadrobiliśmy zaległości z podstawówki w Gnieźnie.

W takim sobie mieście, tuż przy dużym, odnowionym rynku, na wzgórzu imienia założyciela miasta i całej Polski w ogóle – Lecha, stoi ogromna katedra św. Wojciecha, czy raczej Bazylika prymasowska Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Dla niej przyjeżdżają tu turyści, których zdecydowana większość to wycieczki szkolne.

2014-12-22 21.33.09

Katedra w Gnieźnie

Jej dzieje były burzliwe – to spaliło się sklepienie, to wieże, to odbudowano ją w stylu renesansowym, to w barokowym, to znów spaliły się wieże, ostrzelana w czasach wojny, znów spalona, a wreszcie regotyzowana, co oznacza usunięcie elementów innych stylów architektonicznych, pozostawiając jedynie pierwotny, gotycki. Koronowano tu pięciu polskich królów – Bolesława I Chrobrego, którego pomnik strzeże katedry, Mieszka II Lamberta, Bolesława II Szczodrego, Przemysła II oraz Wacława II Czeskiego.
Najpiękniejszymi według mnie elementami bazyliki są liczne kapliczki wokół naw bocznych. Mniej ładne, za to z pewnością najcenniejsze są ponad tysiącletnie drzwi z brązu przedstawiające żywot św. Wojciecha. Dostępu do nich broni przewodnik i tylko z nim można je zobaczyć – 20 zł kosztuje nabycie wiedzy dotyczącej samych drzwi, św. Wojciecha i odbywających się w katedrze koronacji (bilet rodzinny).

Katedra jest wielka i robi wrażenie. Tym większe, gdy sobie człowiek uświadomi, że chodzi po tej samej ziemi, co Bolesław Chrobry. Tereny i budynki wokół niej są odrestaurowane i zadbane, podobnie jak szerokie ulice wiodące do rynku. Kiedy jednak odejdziemy trochę dalej, zobaczymy sklepy Społem sprzedające mydło i powidło, i ekspedientki w fartuchach za ladami. Takie same jak widzieliśmy w Częstochowie. Znajdziemy też budy z chińskimi ciuchami, butami i garnkami. Różni się Polska centralna i wschodnia od zachodniej, a widać to dopiero, jak wsiądzie się w samochód i ruszy spod niemieckiej granicy 300 kilometrów w prawo. Trochę jak wędrówka w czasie.

W Gnieźnie jest kilka stawów, wokół których wiodą ścieżki. Fajne miejsce na jogging, wiatr jednak przegnał nas 100 kilometrów dalej, Szlakiem Piastowskim przez Kujawy do Torunia.

Przekroczyliśmy Wisłę i zrobiliśmy wielkie łaaał. Gotyk na dotyk nie na żarty. Cudne podekscytowanie, które czuję zawsze wjeżdżając do nowego, pięknie się zapowiadającego miasta sprawia, że chciałabym od razu wyskoczyć z kampera
i dać się wchłonąć uliczkom i kamienicom.

Stanęliśmy na parkingu pod kościołem św. Katarzyny, jak radzili camperteamowcy.

To duży, strzeżony parking pod kościołem św. Katarzyny przy Placu św. Katarzyny w Toruniu. 200 m od Rynku Nowomiejskiego, 500 od Staromiejskiego. Doskonała lokalizacja. Oceniłabym na 5 gwiazdek, gdyby były budki z prądem – wtedy byłby to bez mała standard europejski.

30 zł za dobę, każda kolejna godzina + 1 zł. Dzwony w niedzielę nie przeszkadzają aż tak bardzo. Szlaban zamyka się za wcześnie, jednak parkingowy ma temat obcykany i pomaga wyjechać bez szkód.

 

I, zamiast od razu iść „w Toruń”, co byłoby bardzo po mojemu, musiałam cierpliwie przeczekać wszystkie marcinowe działania poprzyjezdne, czyli: otwarcie piwa i wybór takiego miejsca na parkingu, żeby antena odbierała. Dodatkowo, pamiątkowa fotografia nie do końca oswojonym urządzeniem.

2014-12-22 21.28.57

Wszyscy nasi znajomi na wieść, że jedziemy do Torunia, kazali iść do Manekina na naleśniki. Nikt nie zachwycał się ratuszem, podwójnym rynkiem, czy Planetarium, za to wszyscy jak jeden mąż Manekinem. Wybór knajpy na obiad był zatem prosty. Znaleźliśmy jeden zagubiony wolny stolik i przystąpiliśmy do wyboru naleśnika wieczoru. 

Fenomen tej restauracji polega na tym, że jest tanio, różnorodnie, prosto i smacznie. A naleśniki lubi prawie każdy, tym bardziej, jeśli można je popić grzańcem toruńskim.

2014-12-22 21.27.22

20141220_160801

Mieliśmy problem ze znalezieniem fajnego lokalu na wieczór. Chcieliśmy, żeby był na rynku, miał wielkie okna skierowane na monumentalny ratusz i dobre piwo. W Toruniu jednak wszystkie knajpy ulokowane są w bocznych uliczkach, zazwyczaj w piwnicach, podczas gdy piękne miejsca z witrynami opanowały banki i salony telefonii komórkowej. Głupio trochę.

W końcu trafiliśmy do piwiarni Jan Olbracht, gdzie sprzedają ważone na miejscu, toruńskie piwo. Bomba. Można kupić piwo butelkowane – 0.33 lub 1 litr. Jeśli jednak chce się litr, trzeba mieć własną butelkę.

Niedzielę rozpoczęliśmy od joggingu nad Wisłą Bulwarem Filadelfijskim (nooo, jak to brzmi!). Była 9 rano, świeciło słońce, a na rynku, przez który przebiegaliśmy, pojawiali się pierwsi przechodnie. Kocham takie chwile.

2014-12-21 10.15.28

Śniadanie zjedliśmy na mieście. Znaleźliśmy dom Kopernika, kupiliśmy pierniki i zjedliśmy pysznego kurtosza. Weszliśmy do kilku kościołów, oddając tym Świętom to, co ich, czyli chwilę zadumy. Poszliśmy nawet do Planetarium, bawiąc się przednio kosmonautycznymi zabawkami i oglądając przeznaczony dla dzieci spektakl „Gwiazda Betlejemska”, który bardzo nam się podobał.

Znaleźliśmy Krzywą Wieżę, wybudowaną ponoć w ramach kary przez krzyżaka, który złamał reguły zachowania czystości narzucane przez zakon i spotykał się z mieszczanką. Dziś wieża jest swoistym „testem prawości”, na którą dowodem ma być umiejętność utrzymania równowagi stojąc na palcach tyłem do jej krzywego muru.

W wieży znajduje się urocza Galeria Przydasie Fundacji Feniks, gdzie można nabyć dzieła niepełnosprawnych dzieci i dorosłych. Kupiliśmy dwa obrazy i drewienko z aniołkami (anioł to symbol Torunia). 

Warto odwiedzić to miejsce przy okazji wizyty w Toruniu. Można tu kupić masę ślicznych drobiazgów i nie tylko drobiazgów, większych i mniejszych dzieł sztuki, wykonanych przez niepełnosprawnych wychowanków fundacji Feniks. Zysk ze sprzedaży przeznaczany jest na zakup materiałów dla twórców – farb, płócien, drewna itp.

Sama Galeria jest urocza, podobnie jak witający odwiedzających Pan w białym fartuchu malarskim. Najbardziej mnie urzekło, kiedy zapytał, gdzie pojadą obrazy z aniołami, które kupiliśmy, bo autorzy często pytają o dalsze losy swoich dzieł. Poniższe cieszą nasze oczy w Zielonej Górze.

20141224_131804~2

Po intensywnym dniu mieliśmy ochotę tylko na drzemkę, pojechaliśmy więc na mecz do nowiutkiej sportowej hali. Mecz wygrany, a ja wciąż wierzę, że kibice toruńscy skandowali „Zielona Góra”, nie, jak sądzą niektórzy, „zielona dziura”.

5 thoughts on “Na spotkanie z Krzyżakami i dzielnym rycerzem Piernisławem, czyli Toruń welcome to. 19-21 grudnia 2014

Skomentuj Twarde Pierniki Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

„O wolnym podróżowaniu” Dan Kieran. Droga jest celem.
W stronę słońca, czyli o noworocznej ucieczce przed zimą